Nauglafring (ang. The Nauglafring) - czwarty rozdział Księgi Zaginionych Opowieści Część Druga. Przedstawia najwcześniejszą wersje Zniszczenia Doriathu a sam Nauglafring to gnomijska nazwa przedmiotu, który potem będzie znany jako Nauglamir.
Streszczenie[]
Po skończeniu opowieści o Upadku Gondolinu, niektórzy z słuchali chcieli posłuchać o Earendelu, inni jednak chcieli posłuchać o Nauglafringu, Naszyjniku Krasnoludów. Serduszko ustąpił miejsca Ailiosowi, by to on opowiedział ową historię, na co ten się zgodził i zaczął swoją opowieść.
Opowieść zaczyna się od momentu gdy Urin zostawił złoto Glorunda w komnatach Tinwelinta. Członkowie bandy Urina nie chcieli jednak rezygnować z całego tego skarbu i zażądali go dla siebie. Tinwelint, na którego zaczął działać czar przeklętego złota, odparł że złoto to należało do Rodothlimów, ale że ich już nie ma, całe to złoto z prawa należy do Urina ze względu na jego syna Túrina. Turambar jednak nie żyje, Urin nie chciał skarbu a sam Túrin był domownikiem Tinwelinta, co znaczyło że teraz to on ma prawa do całego skarbu.
Banici zapłonęli na to gniewem, zaś Tinwelinte powiedział im że może z złota wziąć tylko tyle ile pomieści w każdej dłoni, bo czym mają iść precz z jego królestwa. Nie spodobało się to jednak poddanym króla, lecz banici uczynili to, co polecił im Tinwelint, choć niektórzy podchodzili do złota po dwa i trzy razy. Wywołało to jednak gniew leśnych elfów, którzy próbowali ich powstrzymać. Wtedy jednak banici wyjęli miecze i doszło do krwawego rozwiązania sporu, choć król próbował zażegnać spór. W końcu jednak posłał po swych zbrojnych i wkrótce wszyscy banici zginęli, choć walczyli zażarcie i mężnie. Po wszystkim ciała banitów wyrzucono na zewnątrz, lecz zabitych leśnych elfów kazał Tinwelint pochować w sąsiedztwie pagórka Tivuniel. Powstały kopiec zwany jest jako Cûm an-Idrisaith, Kopiec Chciwości.
Po tym Gwenniel, żona Tinwelinta przestrzegła swego męża przed tym złotem, uważając że wisi nad nim jakaś złowroga klątwa. Tinwelint z początku usłuchał żony i poprosił ją by całe złoto zebrać i wrzucić do strumienia płynącego przed wrotami jego siedziby. Lecz urok skarbów wciąż na niego działał, toteż polecił jedynie obmyć w wodzie z krwi i rozłożyć przed sobą. Było to całe mnóstwo złota i innych drogocennych skarbów jaki nie widziano wcześnie. Patrząc na niego, Tinwelint myślał że to wspaniały skarb a nie ma z niego ani dziesiątej części prócz Silmarila, którego zdobył Beren, lecz gdy stał obok Gwenniel powiedział że Silmaril byłby wart wszystkich leżących przed nim skarbów, choćby było tego trzykroć więcej.
Wtedy z zgromadzonych elfów jeden, który nazywał się Ufedhin, którego opanował urok całego tego zgromadzonego złota, lecz silniej niż kogokolwiek innego w komnacie. Nie chciał dopuścić do tego by cały ten skarb wyrzucić, odezwał się więc do króla i powiedział by zamiast wyrzucać cały skarb pozwolił by krasnoludzcy rzemieślnicy dowiedli swej biegłości na nieobrobionym złocie i że uczyni to za skromne wynagrodzenie. Tinwelint spoglądał na elfa, niezwykle bogatego odzianego i wystrojonego złotem oraz klejnotem z czym nie jego własny strój nie mógł się równać. Ufedhin następnie spytał króla, jak strzeże Silmarilu a było tak że królowa trzymała ów klejnot w drewnianej szkatule okutej żelazem. Elf powiedział wtedy, że szkoda by taki klejnot dotykał czegoś mniej cennego niż najczystsze złoto. Wtedy też król zawarł z Ufedhinem umowę: Tinwelint miał przekazać połowę odmierzonego złota gnomowi i jego kompanom a oni mieli je zanieść Nogrodu, siedziby krasnoludów. Po siedmiu księżycach Nauglathowie mieli wrócić z pożyczonym złotem w postaci misternie wykonanych przedmiotów. Jeśli królowi spodoba ich praca to z pozostałej części złota mieli uczynić najwspanialsze ozdoby dla niego i jego żony a jeśli nie spodoba, bez słowa wrócić do siebie. Za wszystko Ufedhin chciał niewielkiego wynagrodzenia za swoje trudy.
Król jednak pożałował umowy z gnomem i nie chciał wysyłać złota w tak dalekie miejsce bez żadnego poręczenia, nadal jednak chciał wykorzystać umiejętności krasnoludów, kazał więc pochwycić Ufedhina i jego krasnoludzkich kompanów, oświadczając że pozostaną w jego komnatach jako jego zakładnicy póki znowu nie zobaczy swego skarbu z powrotem. Nie spodobało się to Ufedhinowi, który oświadczył że ani krasnoludowie ani ich przyjaciele nie są złodziejami na co Tinwelint oświadczył że blask zbyt wielkiej ilości złota uczynił złodziei z wielu takich, co nimi wcześniej nie byli (okazja czyni złodzieja). Gnom zgodził na to, lecz i tak żywił urazę do króla za to. Umówiona cześć złota poszła do Nogrodu pod silną strażą królewskiej kompanii z jednym tylko kompanem gnoma a umowę króla i Ufedhina przedstawiono ustnie Naugladurowi, królowi Nogrodu. Przez cały ten czas Ufedhin był traktowany uprzejmie na królewskim dworze.
W dzień siódmej pełni księżyca powrócili krasnoludowie z skarbem tak jak było umówione. Tinwelint był z tego zadowolony i pozwolił odejść wolno gnomowi do przybyłych krasnoludów. Ufedhin jednak, nosząc w sercu urazę do króla za poprzednie traktowanie, dyskretnie rozmówił z krasnoludami i namówił by zażądali bardzo wysokiego wynagrodzenia i to w dodatku, którego wypłata była upokorzeniem dla króla. Powiedział również wiele swych zamierzeń, dzięki którym złoto miało trafić w końcu to Nogrodu. Krasnoludowie wkroczyli do sali królewskiej, przynosząc dzieła swego kunsztu owiniętego w jedwabne tkaniny i w rzeźbione szkatuły z rzadkich drzew. Wykonane przez krasnoludów najrozmaitsze przedmioty (kielichy, puchary, rogi do picia, talerze, półmiski, karafki, dzbany, świeczniki, uchwyty na pochodnie, pierścienie, bransolety na ramię i na szyje, diademy i wiele innych) zdumiały wszystkich obecnych a król Tinwelint był niezwykle z tego zadowolony.
Nie chciał jednak pozwolić krasnoludom odejść z drugą połową złota i pod pozorem gościnności kazał im pozostać w swej siedzibie, gdzie po posiłku i odpoczynku mieli wykonać swą robotę na pozostałym złocie. Krasnoludowie zrozumieli że są więźniami, zgodzili się więc pozostać i wykonać resztę roboty na miejscu. Po odpoczynku zabrali się do roboty w głęboko położonych zakątkach siedziby Tinwelinta z pomocą Ufedhina. Krasnoludowie zrobili dla króla złotą koronę (zastępując wieniec z szkarłatnych liści), wspaniały hełm, sprowadzony z daleka miecz krasnoludzkiej stali dali rękojeść z błyszczącego złota oraz ozdobili oręża srebrno-złotą inkrustacją, która przedstawiała polowanie na Karkarasa Żelaznego Kła, ojca wilków a także wykonali kolczugę ze stali i złoty pas. Zaś dla królowej Gwenniel srebrną koronę, wysadzane diamentami pantofelki ze srebra czy też pasek z srebra scalony z jasnym złotem a było wiele innych, nieopisanych w opowieści skarbów.
Po tym Ufedhin przemówił do króla i powiedział że istnieje wielki zapas najlepszego złota i że na współkę z krasnoludami użyje go to zrobienia najwspanialszego naszyjnika, którego największą ozdobą będzie Silmaril. Tak miał powstać Nauglafring, Naszyjnik Krasnoludów. Gnom poprosił króla, by dał im ów klejnot, choć Tinwelint miał co do niego wątpliwości, zgodził się jednak na to, pod warunkiem że będzie przy oglądaniu kowalskiej pracy.
Ailios opisuje wygląd Nauglafringu i jego niezwykłe właściwości a kiedy krasnoludowie skończyli swą pracę, przynieśli naszyjnik królowi, który założył go na szyi a wtedy spadła klątwa Mima. Po tym Ufedhin powiedział do króla by nagrodził rzemieślników i pozwolił im odejść do domu. Tinwelintowi w niesmak było przypomnienie tamtej umowy, lecz spytał czego krasnoludowie chcą za ich robotę. Oni powiedzieli że chcą dla każdego po siedem klejnotów z Valinoru, siedem magicznych szat i worek złota. Dodatkowo za ich pracę w komnatach Tinwelinta wbrew ich woli zażądali po trzy worki srebra, złoty kielich oraz piękne panny leśnych elfów.
Na to Tinwelint zawrzał w wielkim gniewie, gdyż spełnienie ich żądań oznaczało roztrwonienie większości smoczego skarbu, nie mówiąc że oddanie elfich panien szpetnym krasnoludom okryło by go wieczną hańbą. Na dokładkę krasnoludowie zażądali jeszcze jako zapłatę za trwające siedem księżyców niewolę Ufedhina siedmiu elfów, którzy odejdą z nim i zamieszkają w Nogrodzie na siedem razy po siedem lat jako niewolnicy i słudzy krasnoludów. W odpowiedzi na to król wezwał swych zbrojnych wojowników i powiedział krasnoludom że za ich bezczelność każdy z nich otrzyma trzy pręgi wierzbowymi witkami a Ufedhin aż siedem. Po wykonaniu kary, Tinwelint ogłosił jaką nagrodę za swą pracę otrzymają krasnoludowie i Ufedhin: było to sześć kawałków złota i jeden srebrny każdy za ich poprzednią robotę, zaś za te wykonaną w jego salach po trzy kawałki złota i jakiś drobny klejnot. Kazał im jednak zapłacić za ich gnomiego kompana kawałkiem złota i dwoma kawałkami srebra a sam Ufedhin nic nie otrzyma. Krasnoludowie musieli za niego zapłacić, inaczej król nigdy by go nie wypuścił. W końcu opuścili komnaty króla elfów, choć pod nosem przeklinali go, zaś Ufedhin nie wypił wina lecz wypluł je na progu.
Krasnoludowie, upokorzeni żebraczą zapłatą powrócili z Ufedhinem do Nagrodu, ponadto pożądali skarbów króla Tinwelinta. Wśród nich był Fangluin, który wcześniej radził im nie oddawać pożyczonego od króla złota a teraz szydził z nich, mówiąc że dostali nędzarską zapłatę i łyk wina, co okryło ich hańbą. On i Ufedhin doprowadzili do tego, że Naugladur zwołał tajemną naradę krasnoludów Nogrodu, planując zemścić się na Tinwelincie i zaspokoić swoją chciwość.
Komentarze[]
Nauglafring jest ostatnim z pierwotnych Zaginionych Opowieści, która otrzymała spójną formę narracji. Zapisany jest w oddzielnym notatniku z tytułem Nauglafring: Naszyjnik Krasnoludów. Opowieść zachowała się w formie rękopisu napisanego atramentem na całkowicie wytartej gumką pierwotnej ołówkowej wersji, choć jedynie do słów "zaspokojenie swej chciwości", reszta zaś jest napisana ołówkiem, naprędce napisane tak że miejscami trudno odczytać napisane słowa.
Przekłady na język polski[]
- Magdy Pietrzak-Merty: Nauglafring
- Radosław Kot: Nauglafring
- Agnieszka Sylwanowicz "Evermind": Nauglafring
Poprzedni rozdział: Upadek Gondolinu |
Nauglafring | Następny rozdział: Opowieść o Eärendelu |